Wiosna, wiosna...
Przyszła wiosna i wraz z nią nowe siły. Znów minął miesiąc od ostatniego wpisu, obiecałam Wam że będę pisać częściej ale o czym tu pisać jak na budowie nuuuda. Na szczęście coś się ruszyło i to z kopyta. Wreszcie przyszły reklamowane okna kolankowe i teraz są wreszcie idealne. Panowie od elektryki też znaleźli czas i naprawili wszystko po włamaniu a przy okazji okazało się, że wcześniej nie zauważyłam złego rozmieszczenia żyrandola w salonie. Panowie elektrycy zaplanowali go na środku pomieszczenia, zrobił to prawidłowo ale w moim przypadku wyszło by to tak, że lampa świeciłaby pół metra dalej od ławy. Dodatkowo dorobił nam gniazdka telewizyjne w sypialni - znów moje niedopatrzenie. Później ganiałabym na filmy do salonu he he. Tak więc moi mili widzicie jak bardzo ważne jest dobre zaplanowanie instalacji. Mamy również wymienione potrzaskane okna w salonie, niestety HST jest całe nowe ale w kuchennym oknie balkonowym jest tylko wymieniony wkład, panowie montażyści tak nam naprawili ramy, że nie ma śladu po łomie. Ruszyliśmy też powoli z pozostałymi instalacjami, jak na razie powyprowadzaliśmy piony kanalizacyjne. Ciągle piszę co to nam fachowcy nie zrobili ale muszę się Wam pochwalić, że i my nie leniuchowaliśmy - wysprzątaliśmy cały dom. Fura worków na śmieci poszła i jeszcze nam zabrakło. Nie pomyślałam, że tak się będzie kurzyć i nie wzięłam ze sobą maseczek na twarz. Myślałam, że się uduszę. Nawdychałam się betonu. Mądry polak po szkodzie. Czas się zabrać za tynki. Niestety nie udało mi się zrobić żadnych fotek bo jak na złość telefon mi się rozładował ale nadrobimy to. W kolejnym poście coś wrzucę. I jeszcze jedno: jak miło mieć wreszcie prąd...
Komentarze